– Unikaj magów – mawiała matka. – Każdy
jeden to skurwiel.
Wspominam chłodny ślad
jej palców na policzku i siniaki pozostawione przez jej pięści. Słodkie słówka,
którymi obsypywała „gości”, i wściekły syk zarezerwowany dla rodziny. Brzdęk
butelek. Smród wymiocin na podłodze. Napiętą ciszę, przerywaną tylko tykaniem
zegara – czy wróci późno, zmęczona? Wcześnie, pełna agresywnej energii? Czy
przyprowadzi klienta?
– Nie ufaj magom – powtarzała w rzadkich
chwilach przypływu macierzyńskich uczuć. – Zawsze kłamią.