Piłem kawę na tarasie, gdy nagle
usłyszałem przeraźliwe ujadanie. Spojrzałem z ciekawością w kierunku, z którego
dobiegał hałas.
Mężczyzna siedzący obok zauważył moją
reakcję i rzekł:
– To pewnie znów Harry. Proszę
spojrzeć, oto on.
Zobaczyłem, jak zza rogu wypada sfora
psów. Przebiegły obok nas, ujadając, jakby od tego zależało ich życie. Kilka
sekund później już ich nie było, a sam hałas ucichł.
– Tak, to istotnie był Harry –
powiedział mój sąsiad. – Zawsze doprowadza do szału wszystkie psy w okolicy.