Miecio
trząsł się z zimna, niewyspania i złości w zatłoczonym tramwaju. Przylepiony do
szyby jak glonojad, miał za złe wszystko i wszystkim. Szczególnie zaś wkurzało
go towarzystwo, z którym ostatnio mieszkał.
- Muszę
zmienić lokum – myślał.
Podziemia
były bezpieczne, ale te nocne harce, libacje i hulanki… Nie znosił tego. On w
nocy odsypiał trudy dnia. Dnia pracy. Dobrej pracy, z dostępem do ukochanego
napoju.
Fakt - w
pracy też się pogorszyło. Nowa dyrektorka i jej pomysły groziły totalną
zawieruchą, wręcz upadkiem jakże potrzebnej instytucji.